3 grudnia 2019
Sięganie po substancje odurzające stało się plagą. Po dopalaczach przyszedł czas na inne eksperymenty. Na oddziały toksykologiczne trafiają młodzi ludzie, którzy odurzają się aerozolami, a nawet gałką muszkatołową czy proszkiem do pieczenia.
- W listopadzie zmarł 11-letni chłopiec, który wraz z koleżanką wdychał opary dezodorantu
- Jak podkreśla prof. Anna Krakowiak, toksykolog, substancji odurzających, po które sięgają dzieci i młodzież, jest o wiele więcej, niż sądzą rodzice. Nastolatki znajdują je w domowych apteczkach, łazienkach i kuchniach
- Młodzieży wydaje się, że takie środki są bezpieczne, tymczasem używane w niewłaściwy sposób, zwłaszcza łączone z alkoholem, mogą powodować zatrucie
Na początku zeszłego tygodnia rzeczniczka jeleniogórskiej policji poinformowała, że w szpitalu zmarł 11-letni chłopiec, który wraz z 13-letnią koleżanką wdychał opary dezodorantu. Dzieci przebywały w jednym z pustostanów. Chłopiec stracił przytomność, gdy tylko wyszedł na zewnątrz. Nie pomogła trzygodzinna reanimacja. To niejedyna ofiara niebezpiecznej mody. W kwietniu ratownicy medyczni ze Szczecina nie zdołali uratować 15-latki, która odurzała się odświeżaczem powietrza.
– Aerozole mogą zwierać bardzo różne substancje, np. freony, które działają kardiotoksycznie. Nośnikami substancji zapachowych mogą być takie gazy jak propan i butan. Należy przypuszczać, że jeżeli zainhaluje się tego dużo, te gazy wypierają tlen ze strefy oddychania. Pojawiają się objawy ciężkiego niedotlenienia ze strony różnych narządów – komentuje prof. Anna Krakowiak, konsultantka krajowa w dziedzinie toksykologii klinicznej.
Długa lista substancji odurzających
Substancji odurzających, po które sięgają dzieci i młodzież, jest o wiele więcej, niż sądzą rodzice. Są wyciągane z garaży, apteczek, łazienkowych niezbędników i kuchennych szafek. Należą do nich kleje, rozpuszczalniki, lakiery, zmywacze do paznokci, gaz z zapalniczek, markery do pisania i korektory, środki do dezynfekcji czy nawet proszki do pieczenia i proszki do prania. Naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Uniwersytetu Szczecińskiego ustalili, że dzieci odurzają się też popularnymi lekami przeciwbólowymi na przeziębienie. Sięgają po leki nasenne i uspokajające, zioła oraz grzyby (w tym hodowlane). Wybierają przeważnie substancje łatwo dostępne, które można bez problemu kupić w supermarkecie, aptece, sklepie zielarskim. Takie, które wydają się bezpieczne.
– Młodzieży wydaje się, że to środki bezpieczne, bo takie relacje mają od rówieśników. Poza tym wielu środków, które mogą mieć działanie odurzające, nie oznaczamy toksykologicznie. Niewłaściwie używane mogą wywołać takie objawy jak niepokój, pobudzenie, halucynacje. Pojawiają się nudności, wymioty, oszołomienie, kaszel, spadki ciśnienia, utrata przytomności. Wszystko zależy od przyjętej dawki. Gdy dochodzi do ciężkiego zatrucia, objawów niepożądanych może być mnóstwo – od zaburzeń rytmu serca i drgawek po zaburzenia psychiczne. Ciężkie zaburzenia rytmu prowadzą nawet do zatrzymania czynności serca. Kiedy ktoś dostaje drgawek, jednocześnie może mu się zapaść język, mogą się pojawić mechaniczne zburzenia oddychania. Niewydolność oddechowa również prowadzi do zgonów – tłumaczy prof. Anna Krakowiak.
– Poza tym jest jeszcze jedna rzecz: młodzież często kojarzy tego typu środki z alkoholem. Gdy skojarzy się dwie substancje toksyczne, to może być tak, że jedna substancja nasila działanie drugiej – dodaje toksykolog.
W Polsce nie ma jeszcze oddziałów toksykologii dziecięcej. Młodzi ludzie trafiają na oddziały toksykologiczne dla dorosłych. Sytuacja dotycząca zatruć wśród dzieci nie została ujęta w żadnych ogólnodostępnych raportach. Nie wiadomo więc, jaka może być skala zjawiska.
Z młodzieżą sięgającą po środki odurzające na co dzień pracuje Jolanta Płotkowska – specjalistka terapii uzależnień z Centrum Terapii Oaza.
– Młodzież najczęściej sięga po marihuanę, ale dezodoranty to też prawdziwa zmora. Do nas przychodzą młodzi ludzie, którzy po pewnym czasie zaczynają odczuwać przewlekłe zespoły abstynencyjne i szukają różnych środków zastępczych. Kiedy tylko dorwą dezodorant lub cokolwiek w sprayu, natychmiast chętnie by się odurzyli. Bo już wiedzą, że to daje krótkotrwały haj – mówi terapeutka.
– Kolejne rzeczy to gałka muszkatołowa, szałwia, bielunie, grzybki halucynogenne z psylocybiną czy, już w skrajnych przypadkach, podgrzewana skórka od banana. Kiedyś używane były GBL-e, substancje znajdujące się w płynach do czyszczenia felg. Teraz są już zakazane. Dużym problemem wciąż pozostają leki, a zwłaszcza dostępne bez recepty leki przeciwkaszlowe, które zawierają kodeinę – substancję z grupy opiatów. Kodeina sprzyja uzależnieniom od innych opiatów, np. morfiny. W tej chwili są już jakieś obostrzenia, bo można kupić najwyżej jedno opakowanie leków z kodeiną w danej aptece, ale co to za problem, by pójść do innej, kiedy apteki mnożą się na potęgę, a w niektórych rejonach jest ich więcej niż sklepów spożywczych? – dodaje Płotkowska.
Według badań Centrum Profilaktyki Społecznej marihuana jest najczęściej stosowaną substancją odurzającą w Polsce. Drugie miejsce zajmują właśnie leki kupowane bez recepty, głównie takie, które mają w składzie pseudoefedrynę, benzydaminę i DXM. Ankietowani w badaniach CPS wskazali 17 ogólnodostępnych farmaceutyków stosowanych w celach niemedycznych. Aż 85 proc. badanych wie, jak i gdzie może kupić środki odurzające.
Stres, impulsywność, ciekawość… Dlaczego młodzież się odurza?
Psychoaktywne substancje odurzające, które można pozyskać legalnie i bez większego trudu, nie trafiają w ręce młodych ludzi bez przyczyny.
– Dzieci sięgają po pewne środki po coś: dla zabawy, dla przeżycia czegoś nowego, z nudów, z powodu zaburzeń zachowania, zaburzeń emocjonalnych, deficytów rozwojowych, np. w zakresie kompetencji społecznych. Może za to odpowiadać impulsywność, agresja, wrogość, a z drugiej strony alienacja. Sięganie po środki odurzające bywa również spowodowane niską samooceną, trudnymi doświadczeniami życiowymi, trudnościami w nauce, buntowniczością, chęcią zaspokojenia ciekawości. Przyczyn jest bardzo dużo. Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie – twierdzi Jolanta Płotkowska. – Sięganie po narkotyki jest zdeterminowane przez potrzeby rozwojowe. Wraz z wiekiem dochodzi do wzrostu zainteresowania eksperymentowaniem. Odseparowujemy się od rodziców, od których na początku jesteśmy zależni – tłumaczy specjalistka.
Według ustaleń badaczy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu Szczecińskiego liczba zatruć wzrasta sezonowo – jest największa w okresie wiosenno-letnim, na który przypadają egzaminy, koniec roku szkolnego i wakacje.
– Za to odpowiada nieumiejętne radzenie sobie ze stresem, czyli jednym z głównych czynników, które sprzyjają rozwojowi uzależnienia. A w wakacje z jednej strony mniejsza kontrola rodziców, zaś z drugiej strony wymiana doświadczeń z rówieśnikami podczas wspólnego spędzania czasu – twierdzi Jolanta Płotkowska.
Z najnowszego raportu CBOS, współtworzonego z Krajowym Biurem ds. Przeciwdziałania Narkomanii, wynika, że w Polsce udało się zatrzymać epidemię dopalaczy. Środki te używane są teraz na znacznie mniejszą skalę niż w latach 2008–2010, czyli w szczytowym okresie ich rozpowszechniania. Wciąż jednak zdarzają się zatrucia – w 2018 roku było ich 4,3 tys. Choć prawo teoretycznie związało ręce dilerom, nadal istnieją sklepy internetowe, w których można kupić dopalacze i odebrać je w paczkomacie. Tymczasem Jolanta Płotkowska zwraca uwagę na nowe zagrożenie:
– Od mniej więcej 1,5 roku mamy w Polsce następny “boom”. Na czarnym rynku pojawiają się różnego rodzaju liquidy do e-papierosów, które również są substancjami odurzającymi – zawierają m.in. syntetyczną marihuanę – mówi terapeutka.
Główny Inspektorat Sanitarny ostrzega: elektroniczne papierosy regularnie pali już co trzeci uczeń w wieku od 15 do 19 lat. Zdarza się, że młodzież używa ich do inhalacji takich substancji jak: THC, GHB, MDA, MDMA, kokaina, metamfetamina, heroina, fentanyl czy syntetyczne katynony (np. mefedron). Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas podał wczoraj informację, że w Polsce po zażyciu fentanylu za pośrednictwem e-papierosa zmarły dwie osoby.
Autor: Onet.pl